czwartek, 5 marca 2015

Miniaturka II

Witam!
Wiem, że bardzo długo mnie nie było i zachowałam się w ten sposób jak s*ka, ale oto nastąpił mój wielki powrót - z miniaturką! Dzisiaj, siedząc w szkole myślałam nad tym, jak mam skumulować stres, szczęście, smutek i wszystkie inne uczucia. Wpadłam na pomysł napisania miniaturki, która z jednej strony jest tragiczna, a z drugiej bardzo wesoła.

Zdaję sobie również sprawę z tego, iż jedna miniaturka niczego nie zmieni, ale szczerze mówiąc nie mam siły na napisanie następnego rozdziału (uwierzycie w to, że miałam dziś zaliczenie z w-fu?!). Nic mnie nie tłumaczy, dlatego proszę tylko o jedno - napiszcie, co sądzicie o miniaturce i moim paskudnym zachowaniu (jak to brzmi - nie mogłam się powstrzymać :D).

Miłego czytania!


____________________________________________________________________________________


"Coś prawdziwego"


Siedemnastoletni brunet wpatrywał się w ogień i rozmyślał. Nad tym, co ma Jej powiedzieć. Jak wytłumaczyć, że to dla niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Postawiła warunek, a on się z niego nie wywiązał - oboje byli Wybrańcami. Już na początku wiedział, że mu się nie uda. Jak miał się w niej nie zakochać, kiedy była... sobą?

Ideał - cisnęło mu się na usta, gdy tylko ją ujrzał.

- Coś się stało? - nie podobała jej się jego mina. Ta mina. Była zarezerwowana tylko dla poważnych spraw. Miała nadzieję, że to nie to o czym myśli.

- Nie... A w zasadzie tak - odpowiedział niepewnie i spojrzał na nią. Jego brązowe oczy wpatrywały się w nią i już wiedziała, dlaczego został.

- Mieliśmy umowę. Obiecałeś - mówiła to ze łzami w oczach. Od kiedy spotkali się pierwszy raz w szkole, wiedziała, że nigdy go nie zdobędzie. A on nagle zauważył w niej kogoś innego... Po pięciu latach starania się, niewinnych i roześmianych spojrzeń, tajemniczych uśmiechów i wygłupów, ON twierdzi, że jest gotowy na związek.

- Nie musisz mi czytać w myślach, daj mi choć raz powiedzieć to na głos - chyba się zdenerwował.

- Przepraszam, ale ja... nie potrafię. Nie mogę uwierzyć, że nareszcie mnie zauważyłeś, ale nie dam rady udźwignąć tego ciężaru. Jesteśmy Wybrańcami, braćmi i siostrami, nie możemy pozwolić sobie na takie rzeczy. Ja nie mogę do tego dopuścić. To pewnie przez Więź...

- Nie kłam! Ty już w siódmej klasie to czułaś, zanim dowiedziałaś się o Magicznej Więzi! Powiedz mi tylko, czy jest szansa na nasz związek...

- Ja...

- Zanim odpowiesz, muszę ci coś powiedzieć. Zmieniłem się. Nie jestem już taki, jaki byłem. Wydoroślałem. I to nie tylko dzięki temu, że jestem Wybrańcem i mam uratować świat. Nie tylko dzięki naszym przyjaciołom. To między innymi dzięki tobie - spojrzał na nią ostatni raz i się odwrócił.

- Zaczekaj! - stwierdziła, że mimo wszystko warto. Dla tylu lat czekania, dla niego i dla siebie. - Kocham cię, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. I tak, jest szansa - pocałowała go prosto w usta. Poczuła jego wargi na swoich ustach i wyszeptała tylko kilka słów:

- To jest coś prawdziwego...

______________________________________________________________________________________


Kolejna kłótnia, strzaskana lampa i bałagan w salonie. Nie znosiła tego. Zmienili się oboje, dojrzali do małżeństwa i założenia rodziny. A przynajmniej tak myślała. Ale zmienili się za bardzo.

- Pamiętasz, kiedy pierwszy raz się pocałowaliśmy? Dokładnie trzy lata temu. Powiedziałaś wtedy, że to jest coś prawdziwego. Ja w to uwierzyłem, ale jak widać różnimy się za bardzo, abyś ty też to zrobiła. Nie chcę ci niczego narzucać, ale wolałbym się wyprowadzić. Nie mówię ci żegnaj, pamiętaj o tym... - podbiegła do niego. Oboje wiedzieli, że to prawdopodobnie ich ostatni pocałunek. Znów czuli prądy, ale przerwali w wystarczającym momencie, by bańka wypełniona pożądaniem prysła. A on wyszedł i mieli już nigdy się nie spotkać...


_____________________________________________________________________________________


Niektórzy mówią, że prawdziwa miłość nie istnieje. Inni, że jest wieczna, a jeszcze inni, że każda kiedyś się kończy. Oni nigdy nie wiedzieli, w co wierzyć. Ale w momencie, kiedy ona wjechała w jego samochód, oboje wierzyli. On zginął, ona przeżyła. Ostatni raz na nią spojrzał i zamknął oczy, a ona wtuliła się w niego i wyszeptała w jego usta:

- To naprawdę było coś prawdziwego... - po czym sama wyciągnęła przed siebie rękę i wypowiedziała słowa, które każdy świadek tego zdarzenia zapamięta do końca życia - Avada Kedavra.

Jej ciało bezwładnie osunęło się na ziemię i w ostatnim odruchu spletli swoje dłonie. I nikt nie śmiał zaprzeczyć, że to było coś prawdziwego...

______________________________________________________________________________________


Mam nadzieję, że wszystkim się podobało. Miniaturka została zainspirowana trylogią "Krąg" Mats'a Strandberga i Sary Belgmark Elfgren i moimi własnymi przeżyciami oraz wyobraźnią. Serdecznie polecam książki i życzę dobrej nocy,

Paula :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tak jak obiecałam, komentarz napiszę :D
Pomysł na bloga bardzo ciekawy, samo opowiadanie moim zdaniem jest świetnie napisane :)
Życzę dużo pozytywnych komentarzy, więcej bardzo dobrych rozdziałów i weny twórczej. :) Paulinko ;) :D

Unknown pisze...

Dziękuję :D

Miło się robi na serduchu, gdy widzi się szczerze napisany komentarz - mimo że lekko wymuszony :)

Pozdrawiam,

Paula